Chciałabym od razu
zaznaczyć, że jestem totalnym laikiem w kwestii szeroko pojętej sztuki. Jestem
po prostu jej odbiorcą, estetą, który lubi patrzeć na dzieła wychodzące spod
rąk artystów. Nic dziwnego, że tym razem mój wybór padł na ten album. Po
pierwsze moją uwagę przyciągnęła niesamowita okładka – a jak doskonale wiemy
pierwsze wrażenie jest najważniejsze…
Nie mogłam oprzeć się
pokusie, aby w pierwszej kolejności skupić się na licznych zdjęciach,
przedstawiających m.in. murale, graffiti abstrakcyjne czy przepięknie
„odmalowane” pustostany… Fotografie podziałały na moje zmysły; od niektórych w
ogóle nie mogłam oderwać oczu…
Gdy upłynęło trochę
czasu, postanowiłam – z racji mojej nieznajomości tematu – skupić się na
treści. Obawiałam się trochę, że zrezygnuję po pierwszych stronach… Myślałam,
że będzie to dla mnie nudne i niezrozumiałe… Nic bardziej mylnego… Autorzy
zadbali, aby skonstruować ciekawą i interesującą opowieść o historii polskiego
street artu, ale również jego genezę światową.
Punktem wyjścia tego
albumu było skonfrontowanie graffiti (writingu) ze street artem. Za główną
różnicę między tymi dwoma formami sztuki podaje się, że:
„O
ile ścieżka kariery writera nie może pomijać trudnego etapu działania
nielegalnego, ryzykownego, o tyle street art oferuje ciekawsze, atrakcyjniejsze
i pozbawione ryzyka osobistego mechanizmy promocyjne. W tym sensie jest po
prostu łatwiejszy.” [s. 18].
Spory w klasyfikacji, w
nazewnictwie będą zawsze się pojawiać. Tego nie da się uniknąć. Jasno jednak
trzeba sobie powiedzieć, że tak naprawdę te dwie grupy łączy jedno,
niezaprzeczalne spoiwo – ulica. I to jest najważniejsze.
Autorzy w przejrzysty
sposób przedstawili podstawowe, najbardziej charakterystyczne elementy street
artu, takie jak:
- napis,
- mural,
- szablon,
- writing,
- vlepka,
- instalacje i obiekty.
Do każdej z powyższych
kategorii dołączono życiorysy najbardziej znanych artystów, specjalizujących
się w konkretnym elemencie street artu. Do każdej notki o osobie dołączone są
zdjęcia ich prac. Wszystko jest zwięzłe i uporządkowane – takie jak być
powinno.
Na końcu książki
znajduje się refleksja pana Tomasza Sikorskiego na temat tego czym właściwie jest
street art i czy faktycznie jest on sztuką… Odpowiedzi na te i inne pytania
szukajcie na łamach książki, która mimo ubogiej treści, jest bogata w refleksje
i artyzm. To, co się w niej znajduje dostarczy Wam mnóstwa pozytywnych przeżyć.
Podsumowując - nie mam
żadnych zastrzeżeń co do tego albumu. Jest to wspaniałe kompendium zarówno dla
znawców, jak i dla amatorów. Nie mogę nie wspomnieć o świetnej oprawie książki,
która rewelacyjnie eksponuje książkę na półce, po jej ówczesnym dogłębnym
przeanalizowaniu. Cóż mogę więcej napisać – to naprawdę cenna rzecz u
kolekcjonerów.
Tytuł: POLSKI STREET ART cz. 2. MIĘDZY ANARCHIĄ A GALERIĄ
Autor: Elżbieta Dymna, Marcin Rutkiewicz
Wydawnictwo: Carta Blanca
Rok wydania: 2012
Ilość stron: 376
To może być naprawdę ciekawa pozycja, a co najważniejsze udowadnia, że prawdziwy Street Art jest sztuką. Uwielbiam ładnie wydane albumy :)
OdpowiedzUsuńCo to za znaczki na dole?
yyy jakie znaczki??:)
OdpowiedzUsuńU mnie w miejscu, gdzie powinien być tytuł, wydawnictwo, liczba stron pokazują się uśmieszki, kropki, kreski i takie tam. Wyglądają jak znaki chińskie, ale to może ja nie mam jakieś fontu z komputerze.
OdpowiedzUsuń:/ mam nadzieję, że u innych odbiorców nie będzie wyskakiwać z błędem (u mnie wszystko wygląda bez zarzutu)... Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń