środa, 17 lipca 2013

POLSKA daj się zaskoczyć. TRASY MAGICZNE – praca zbiorowa



Polska - daj się zaskoczyć. Trasy magiczne -  praca zbiorowaNa wstępie powiem Wam, że bardzo się ucieszyłam, gdy ta książka trafiła w moje ręce. Na pierwszy rzut oka przykuwa w niej bogactwo zdjęć. Już sama okładka stanowi ogromną zachętę, aby wykonać dalszy krok i zajrzeć do środka. A co zawiera książka? Otóż jest to skarbnica polskich perełek turystycznych.

Przyznam się Wam, że zanim rozpoczęłam czytelniczą wędrówkę po wybranych trasach, w ślad za autorami, najpierw obejrzałam dokładnie wszystkie fotografie. Sprawiło mi to niemałą frajdę. Już niedługo rozpoczynam urlop i nie ukrywam, że zamierzam zabrać ten przewodnik do podręcznego bagażu i na pewno będę się nim posiłkować, w przemierzaniu północnej części naszego kraju. To na sam początek, w późniejszym czasie przyjdzie pora na kolejne zakątki.

Podoba mi się konstrukcja tej książki. Każdy rozdział odpowiada innemu województwu. Z kolei w ramach każdego z nich, wyodrębnionych zostało kilka tras, godnych polecenia i zwiedzenia. Są to trasy, których nie znajdziecie w żadnym innym przewodniku. Zostały one wyznaczone przez dziennikarzy i czytelników lokalnych oddziałów Gazety Wyborczej, w ramach konkursu „Trasy magiczne”. Na marginesie dodam, że w sumie zaprezentowanych zostało ponad 100 tras.

Są to trasy niekomercyjne. Często trzeba się sporo nachodzić, aby trafić do obranego punktu. Wiele, z opisanych tutaj miejsc nie jest obleganych przez turystów. Autorzy stawiają na ciszę i spokój (marzą o zostawieniu miejskiego zgiełku daleko w tyle). Nie da się jednak pominąć miejsc, które stanowią wizytówkę danego regionu. Miejsc, gdzie każdego roku przybywają tłumy turystów.

Niewątpliwą zaletą tej książki są liczne „wstawki” przy każdej z tras. Zawierają one najczęściej informacje historyczne, jak również ciekawostki, wątki legend (chociażby o chełmskim Duchu Bieluchu czy o szczecińskim statku „Bembridge” i jego tajemniczym duchu) oraz pradawnych wierzeń. Fani fortyfikacji znajdą wiele wskazówek o miejscach, gdzie najlepiej się wybrać, aby móc w pełni realizować swe pasje. Wszystkie pojawiające się informacje mają krótką formę, nierzadko o charakterze anegdotycznym. Kiedy je czytałam na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Książka łączy więc przyjemne z pożytecznym.

Do lektury zachęcam nie tylko pasjonatów podróży i wędrówek. Jest to również fajne kompendium wiedzy o naszych polskich zakątkach. Ja sama z istnienia niejednego nie zdawałam sobie dotychczas sprawy. Nie przypuszczałam, że tyle mnie ominęło. Jest to książka dla chcących poznać regionalne „cudeńka”. Skierowana jest dla każdego, kogo ciekawi nasze lokalne „podwórko”. Nie zawsze – to, co intrygujące i godne uwagi -  jest tak po prostu na wyciągnięcie dłoni, często trzeba uruchomić wyobraźnię i ruszyć na poszukiwania.

Polecam!

P.S. Za książkę dziękuję Wydawnictwu Agora S.A. 

Tytuł: POLSKA daj się zaskoczyć. TRASY MAGICZNE
Autor: praca zbiorowa
Wydawnictwo: AGORA SA. Biblioteka Gazety Wyborczej
Miejsce, rok wydania: Warszawa, 2013
Ilość stron: 280

poniedziałek, 15 lipca 2013

KRĄG TUROWICZA. Tygodnik, czasy, ludzie. 1945-1999 – Witold Bereś, Krzysztof Burnetko, Joanna Podsadecka



Krąg Turowicza. Tygodnik, czasy, ludzie: 1945-99 - Witold BereśJuż we wstępie powiem, że jest to książka wyjątkowa. Jestem pod wrażeniem pracy autorów. Napisanie tej monografii było zadaniem arcytrudnym. Stanowi ona przekrój powojennej historii naszego kraju, sięgającej aż do roku 1999. Mało tego, poza wydarzeniami historycznymi bardzo ważni (jeśli nie najważniejsi) są tutaj ludzie.

Nie są to zwykli obywatele. Są to wybitne jednostki, które próbowały zmieniać (może to słowo na wyrost, gdyż w okresie PRL-u było to w zasadzie niemożliwe, ale pomimo licznych trudności nie poddawali się i stanowczo, konsekwentnie działali) ówczesną rzeczywistość oraz mentalność społeczeństwa. Narzędziem ich walki o prawdę oraz szeroko pojętą wolność był Tygodnik Powszechny.

Rola, jaką odgrywało to katolickie pismo, była wprost niewyobrażalna. Środowisko, skupione wokół redakcji Tygodnika, przez te wszystkie lata zmierzało swym jasno wytyczonym torem, w stronę prawdy oraz wolnej, demokratycznej Polski. Osoby, powiązane z tym pismem, zostały uznane za wrogów systemu. Skutkiem tego poddani zostali inwigilacji; nieustannie byli „na celowniku” funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa.

Nie zmieniło to jednak ich samych oraz głównego nurtu pisma. W dalszym ciągu pisali o sprawach najistotniejszych. Najczęściej jednak ich artykuły w całości były skreślane przez cenzorów. Ale i na to redaktorzy znad Wiślnej 12 mieli sposoby. Wiele informacji przekazywano wiernym czytelnikom w sposób zawoalowany, zmuszono w ten sposób odbiorców do czytania między wierszami – nie było jednak innego wyjścia.

Aby przetrwać te trudne, jak również groteskowe czasy potrzebna była spora doza poczucia humoru oraz dystansu do otaczającej nas - często absurdalnej rzeczywistości. Pisząc o codzienności - ludzie Tygodnika - nie stronili więc od humorystycznych tekstów. W tej dziedzinie mistrzem karykatury są dla mnie Antoni Słonimski oraz Stefan Kisielewski. 

Przejdźmy jednak do meritum - centralną (jak również tytułową) postacią tego dzieła jest Jerzy Turowicz. To jemu przede wszystkim poświęcona jest ta książka (napisana z okazji jego setnych urodzin).To on od początku istnienia Tygodnika, aż do śmierci „szefował” temu pismu. Był osobą wyjątkową. Sprzeciwiał się:
„(…) wszelkim próbom wytyczania podziałów wewnątrz Kościoła – na „swoich” i „obcych” – i tu będzie konsekwentny przez całe życie.” [s. 42].
Ponadto:
„(…) broni prawa świeckich do zadawania pytań, często kłopotliwych. Mocno też zaznacza, że wierzący nie powinni wciąż zasłaniać się swoimi prawami, ale i pamiętać o obowiązkach.” [s. 41].
To nowe podejście do Kościoła, będzie obecne na łamach pisma przez cały okres jego funkcjonowania. Będzie się to nieraz wiązać z potępieniem ze strony hierarchów kościelnych. Tym samym pismo po latach utraci ich poparcie dla funkcjonującej linii pisma (straci tym samym „parasol ochronny” Kościoła).

Jerzy Turowicz był człowiekiem nieprzeciętnym. Całe życie działał w zgodzie ze swymi wartościami. Niejednokrotnie, w obliczu narastających trudności (zamknięcie pisma, brak możliwości znalezienia pracy, brak środków do życia) podnosił się i nigdy nie dał się złamać. Posiadał autorytet, cieszył się szacunkiem oraz przyjaźnią wielu osób, które pomagały mu w tych trudnych chwilach.

Jednak, co ważne Tygodnik to nie tylko bieżące wydarzenia społeczno – polityczne. To przede wszystkim kultura przez duże „K”. To dzięki J. Turowiczowi po raz pierwszy ukazały się wiersze Zbigniewa Herberta (właśnie na łamach Tygodnika). Niejednokrotnie swe utwory w Tygodniku publikował Czesław Miłosz. Poza tym przeogromna ilość fantastycznych esejów, artykułów o sztuce plastycznej, muzyce czy teatrze – słowem wszystko na najwyższym poziomie. Można by wymieniać w nieskończoność, bowiem na renomę tego pisma pracowały naprawdę wielkie nazwiska…

„Krąg Turowicza…” to książka, jakiej dawno w rękach nie miałam. To skarbnica wiedzy o półwieczu funkcjonowania naszego kraju, tuż po zakończeniu wojny. Na tle tej historii działał tygodnik, który nie należał do obecnego wówczas mainstream-u. Prezentował zupełnie inną linię. Był on osamotniony na rynku wydawniczym. Kładziono im wiele kłód pod nogi, licząc że zrezygnuje ze swej działalności. Redakcja z Wiślnej 12 jednak brnęła dalej, wbrew wszystkim dookoła. Było warto… 

I choć teraz zarzuca się J. Turowiczowi oraz jego ukochanemu Tygodnikowi polityczność oraz stronniczość – on zawsze odpowiadał wszystkim adwersarzom, że przez te wszystkie lata kierował się ku jednemu celowi – wolnej, demokratycznej Polsce. To było najważniejsze, stąd zaangażowanie w jej budowę. Nigdy jednak nie chciał być politykiem – niestety, jak stwierdzono w książce wielu tak go postrzegało…

O tej monografii można by pisać bez końca – ja chciałam Was tylko zachęcić do sięgnięcia po nią, bo naprawdę zwiększy się Wasza świadomość o tamtych czasach. Nie przerażajcie się jej objętością (liczy ponad 600 stron). Zobaczycie, że nawet tego nie odczujecie podczas lektury. Dla mnie fantastyczne jest w niej bogactwo źródeł. Autorzy zamieścili na jej łamach mnóstwo artykułów z wybranych numerów TP (Tygodnika Powszechnego), poza tym znajdziecie tu liczne biogramy wszystkich, którzy współpracowali z redakcją. Sami się zdziwicie ile znanych osób tam pisywało.

Na zakończenie podzielę się z Wami słowami Jarosława Makowskiego, które dały mi sporo do myślenia, a które znajdują się w napisanym przez niego do książki posłowiu:

„Gdy zaczniesz czytać teksty Turowicza, zaczniesz się zmieniać. I zaczniesz zmieniać świat. A nasz świat, nasz Kościół, potrzebuje zmiany na turowiczowską modłę. Bo to lepszy świat – i lepszy Kościół. I to rzeczywistość, w której nic nie musisz, ale wszystko możesz!” [s. 664].

P.S. Za możliwość przeczytania książki serdecznie dziękuję panu Witoldowi Beresiowi.

Tytuł: KRĄG TUROWICZA. Tygodnik, czasy, ludzie. 1945-1999
Autor: W. Bereś, K. Burnetko, J. Podsadecka
Wydawnictwo: Fundacja Świat Ma Sens
Miejsce, rok wydania: Kraków-Limanowa, 2012
Ilość stron: 688