Główną bohaterką tej
powieści jest Anna. Poznajemy ją w najtrudniejszym momencie życia. Wydawać by
się mogło, że nic gorszego nie mogło jej się przydarzyć. Zamknięta w świecie
własnego bólu i cierpienia, nie zwraca uwagi na to, co dzieje się dookoła niej.
Jedyne, o czym marzy – to zasnąć i nie musieć wstawać z łóżka. Tą tamę
obojętności stara się przełamać jej starsza siostra – Magdalena.
W „ramach terapii” Anna
wraz ze swoimi dziećmi udaje się do rodzinnych Bujan. To tam, przy pomocy
rodziców, w przyjemnym otoczeniu ma zamiar stanąć na nogi. Chciałaby
samodzielnie odbudować własne życie i w końcu przestać być „bluszczem”, który
nieustannie potrzebuje czyjejś podpory. Na chwilę obecną czuje, że życie zupełnie
na własny rachunek przerasta ją.
Powrót do stron z
dzieciństwa sprawia, że przeszłość jest na wyciągnięcie dłoni. Ale czy tego
właśnie chciała? Pragnęła ucieczki od teraźniejszości, ale czy tak namacalna
bliskość przeszłości jest dobra…? Czy chwilowe wyparcie własnych problemów nie
zaszkodzi jej na dłuższą metę w znalezieniu sensu życia?
Annę i jej najbliższych
czeka wiele przygód. Kobieta uświadomi sobie, że inni borykają się z dużo
większymi problemami i jakoś muszą sobie radzić – nie mają innego wyjścia.
Jeszcze wiele rzeczy ją zaskoczy i wiele zrozumie podczas tego pobytu. Będzie
to owocny pobyt zarówno dla niej, jak i jej dzieci.
Jest to niezwykła
powieść – z jednej strony – przebija z niej prostota. Mianowicie - prosta
fabuła, nieskomplikowane dialogi czy przeciętnie nakreślone postaci. Z drugiej
jednak, czytając tę książkę doświadczyłam niezwykłej magii. Bogactwo smaków i
zapachów bije z poszczególnych kartek. Autorka jest bowiem rodowitą Podlasianką
i przekazuje nam tyle ile tylko może z tradycji tego regionu.
Warto sięgnąć po tę
pozycję, jeśli chcesz się odprężyć w te długie zimowe popołudnia. Lektura ta
przybliża nam świat, który jest na wyciągnięcie ręki… Wystarczy tylko dobrze
poszukać… Poza tym – co dla mnie ważne – bije z niej niesłychany optymizm i
wiara, że „po każdej burzy przychodzi słońce”… I tego zamierzam się trzymać!
Tytuł: BLUSZCZ PROWINCJONALNY
Autor: R. Kosin
Wydawnictwo: Replika
Miejsce, rok wydania: Zakrzewo, 2012
Ilość stron: 404
No właśnie tak to z tymi książkami jest, z jednej strony proste, że aż banalne, a z drugiej czarują i rzucają jakiś urok. Ja bardzo lubię takie powieści, właśnie tak jak piszesz, na długie popołudnia.
OdpowiedzUsuńDokładnie można się pośmiać, ale także wzruszyć - czyli to, co "Tygryski" lubią najbardziej:) Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuń