„Ta książka nie jest powieścią. (…) Nie jest to również książka historyczna, snuje bowiem opowieść, tyle że przede wszystkim o idei. (…) To ona wyrusza w świat niebezpieczeństw i pozorów, potworów i przemian. (…) Najlepiej więc powiedzieć, że jest to baśń – choć oparta na prawdziwych wydarzeniach. A przynajmniej wydarzeniach podobnych do prawdy. Nie jest to zwykła baśń, ale baśń rosyjska.” [s. 15].
Książka podzielona została na sześć części, z których każda z nich osadzona jest w innym przedziale czasowym. Fabuła rozpoczyna się pod koniec lat 30., a kończy w roku 1968 (oczywiście miejscem zdarzeń jest Związek Radziecki). Autor na samym początku wyszczególnił nam również osoby, pojawiające się w utworze. Warto dodać, że sporo postaci jest prawdziwych; mało tego są to postaci historyczne (do najbardziej znanych i znaczących należy Nikita Chruszczow).
Jak już wspomniałam na wstępie w tej książce najważniejsza jest idea, to ona odgrywa pierwszoplanową rolę. Z kolei fabuła, dotycząca losów wybranych bohaterów ma charakter drugoplanowy. Stanowi ona niejako dopełnienie tego dzieła. Skupmy się jednak na tej słynnej idei. Czego ona dotyczy? Ano chodzi o „ideę obfitości”; głównym bowiem celem wszystkich planistów ZSRR było stworzenie recepty na „czerwony dostatek”. Imperium socjalistyczne miało stać się liderem w każdej dziedzinie, przede wszystkim zaś jego zadaniem było przegonić głównego wroga i rywala – Stany Zjednoczone Ameryki.
Sposoby wcielania w życie tej idei były różne, a pracował nad tym pokaźny sztab ludzi. Zaangażowane w to było całe społeczeństwo, większość obywateli bezgranicznie wierzyła w tą utopijną wizję. Godzili się na wszelkie niedociągnięcia, braki w zaopatrzeniu wszelakich towarów; wszystko to dlatego, że gdzieś tam w niedalekiej przyszłości widzieli swój kraj jako symbol obfitości.
Była też druga strona medalu. Na tym idealnym planie zaczęły pojawiać się rysy. Autor przedstawił nam osoby, które zaczęły się buntować przeciw istniejącej rzeczywistości. Nadszedł bowiem taki moment, że otwarły im się oczy. Każdy bowiem posiada jakieś granice wytrzymałości. Oto słowa przedstawiciela tego nurtu:
„- Raj – mówił do pola pszenicy, hamując złość – to miejsce, gdzie ludzie chcą trafić, nie miejsce, z którego uciekają. Co to jest niby za socjalizm? Co to za gówno, że musisz trzymać ludzi w kajdanach? Co to za porządek społeczny? Co to za raj?” [s. 369].
Przyznam szczerze, że mam mieszane uczucia co do tej książki. Generalnie książka jest ciekawa, aczkolwiek miejscami jej czytanie bywa nużące. Wszystko to z powodu opisywania różnych twierdzeń naukowych, sposobów podnoszenia wydajności pracy itp.. Matematyka, fizyka, chemia czy biologia w minimalnym stopniu, ale jednak są obecne na łamach powyższego dzieła. Domyślam się jednak, że było to konieczne – dlatego warto przez to przebrnąć, aby móc doświadczyć „magii czerwonego dostatku…”.
Tytuł: CZERWONY DOSTATEK
Autor: F. Spufford
Wydawnictwo: MUZA SA
Miejsce, rok wydania: Warszawa, 2012
Ilość stron: 448
Chyba nie dla mnie;)
OdpowiedzUsuń