Pewnie większość z Was
się zdziwi, ale jest to pierwsza książka autorstwa Moniki Szwai, którą
przeczytałam. Nie wiem dlaczego tak się stało, po prostu jakoś podświadomie
unikałam tej autorki. Jakież było moje zdziwienie po rozpoczęciu tej lektury. Nie
ukrywam, że już od pierwszych stron bardzo mi się spodobała, dlatego z całą
pewnością zapoznam się z jej wcześniejszymi publikacjami. Chciałabym bowiem
mieć pewne porównanie, jakiś punkt odniesienia. Przejdźmy teraz do sedna – a
więc do „Matki Wszystkich Lalek”.
Akcja toczy się tu
dwutorowo. Autorka opisała w niej historie dwóch kobiet. Jedną z nich jest
Claire (Klara) Autret, druga to tajemnicza Liza Kózka. Dzieli je wszystko,
począwszy od wieku a skończywszy na życiowych doświadczeniach. Los jednak
chciał, aby się spotkały. Mieszkanie pod wspólnym dachem wpłynie pozytywnie na
życie obu pań.
Każda z tych historii
jest inna, aczkolwiek obie są bardzo fascynujące. Mnie osobiście najbardziej
poruszył wątek Lizy. Poznajemy jej losy od momentu gdy była kilkuletnią
dziewczynką. Jej dzieciństwo przypadło na okres II wojny światowej. Została
odebrana rodzicom i trafiła do niemieckiej organizacji Lebensborn. Od tego momentu jej życie zmieni się nieodwracalnie.
Jej umysł będzie poddawany indoktrynacji, przez co mała Elżunia (takie jest
prawdziwe imię Lizy) zatraci swoją polskość i świadomość tego kim naprawdę
była…
Z kolei Claire to
urocza i bardzo uzdolniona artystycznie mieszkanka francuskiej wyspy -
Bretanii. Wiedzie tam spokojne życie u boku swej rodziny (polsko – francuskiej)
i narzeczonego. Pewnego dnia jej codzienny kierat zostaje zakłócony przybyciem
dwóch młodzieńców z Polski. Przynoszą jej oni wiadomość, która odmieni jej
uporządkowany dotychczas świat.
Jeśli chcecie poznać
szczegóły tych dwóch opowieści zachęcam Was do lektury. Jest to naprawdę
pasjonująca historia, zawierająca wątki historyczne. Autorka ukazuje nam, że
życie nie jest tak proste jak nam się wydaje. Przychodzą bowiem takie momenty,
że trzeba je przewartościować,
zastanowić się nad sensem naszych poczynań. Zdecydować co jest tak naprawdę
ważne.
Stylistycznie – co do
omawianego dzieła - nie mam żadnych
zastrzeżeń. Język jest prosty, zdania nie są zawiłe przez co łatwo czyta się tę
książkę. Jedynym minusem jest jej zbyt duża przewidywalność. Z opisywanych
szczegółów można wiele elementów bardzo szybko połączyć w całość. Zakończenie
również nie było dla mnie zaskoczeniem, co mnie troszkę rozczarowało. Ale
generalnie jest to książka wywołująca emocje. Daje do myślenia i nie pozwala
przejść obojętnie…
Tytuł: MATKA WSZYSTKICH LALEK
Autor: M. Szwaja
Wydawnictwo: SOL
Miejsce, rok wydania: Warszawa, 2011
Ilość stron: 350
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz