poniedziałek, 27 lipca 2015

MANSON. KU ZBRODNI - Jeff Guinn

W czerwcu, nakładem Wydawnictwa Agora, ukazała się druga książka z serii prawdziwe zbrodnie. Tym razem bohaterem (choć powinnam napisać antybohaterem) jest Charles Manson. Większość z nas kojarzy go przede wszystkim z okrutną zbrodnią na młodziutkiej aktorce Sharon Tate (żonie Romana Polańskiego). To, co wyjątkowo zbulwersowało opinię publiczną, to fakt, że Tate w chwili zabójstwa była w zaawansowanej ciąży. 

Jeff Guinn, pracując nad fabułą książki, dokonał głębokiej analizy charakterologicznej Charlesa Mansona. Przestudiował wszystkie możliwe materiały, dotyczące życia mężczyzny. Dzięki temu, w książce poznajemy nie tylko jego historię, lecz również jego najbliższej rodziny. Otoczenie oraz warunki w jakich przyszło mu dorastać zdeterminowały bowiem całe jego dorosłe życie.

Manson był trudnym dzieckiem. Nie wiadomo na ile przyczyniło się do tego dorastanie bez rodziców. Chłopak większość swego nastoletniego życia spędził w placówkach szkolno-wychowawczych. Wędrował z jednego poprawczaka do drugiego (każdy następny cechował się większym rygorem). Aż w końcu po osiągnięciu pełnoletniości trafił do aresztu. To tam zainteresował się pewnym kursem, na który zaczął uczęszczać. Mianowicie chodzi o metody wywierania wpływu na innych ludzi. Po wyjściu z więzienia z nawiązką zaczął stosować to, czego się nauczył.

Postać Charlesa Mansona zaskakuje. To zadziwiające, jak chuderlawy mężczyzna, niskiego wzrostu, niczym szczególnym się nie wyróżniający, manipulował ludźmi. To tym bardziej zaskakuje, biorąc pod uwagę fakt, że w zasadzie był analfabetą. Miał jednak dar przekonywania oraz wybierania potencjalnych ofiar, które później stawały się jego zagorzałymi wyznawcami. Ludzie ci wierzyli, że ich guru to nowe wcielenie Chrystusa; bez wahania wykonywali jego polecenia, nawet te najbardziej okrutne…

W poczynaniach Mansona ułatwieniem był czas, w którym wówczas znajdowały się Stany Zjednoczone Ameryki. Były to burzliwe lata 60. Domagano się przemian społecznych, zaprzestania dyskryminacji rasowej czy rezygnacji z prowadzenia działań zbrojnych. Uformowało się sporo ruchów kontestujących rzeczywistość.

Najbardziej znanym był ruch hippisowski. Jego członków cechował specyficzny wygląd (długie włosy, kolorowe ubrania), który z początku szokował Charliego, który przywykł do jednolitych więziennych uniformów. Manson po wyjściu z więzienia w 1967 roku, trafił do Berkeley, a później do San Francisco, które stały się Mekką młodych buntowników. Poczuł się jak ryba w wodzie.

Charles Manson to postać, którą można osadzić na dwóch biegunach. Z jednej strony to pewny siebie, pozbawiony skrupułów, wiedzący czego chce, zdeterminowany facet; a z drugiej zakompleksiony gość, któremu jednak zdarza się odczuwać strach. Jego sposobem na uniknięcie kłopotów, było struganie wariata. Był to człowiek nieobliczalny i to wzbudzało największy strach w ludziach, którzy mieli z nim jakikolwiek kontakt.

Guinn krok po kroku opisuje poczynania Mansona i jego grupy. Autor nie ocenia tylko przedstawia fakty. Próbuje znaleźć odpowiedzi na wiele pytań, które nurtowały społeczeństwo (nie tylko amerykańskie). Nakreślił ciąg przyczynowo-skutkowy, który mógł tłumaczyć jego zachowanie i działanie. Nie można jednak jednoznacznie ocenić tego człowieka, a jednocześnie nic (absolutnie nic!) go nie tłumaczy.


Polecam Wam ten reportaż. Na pochwałę zasługuje rzetelna praca pisarza. Jest to bardzo uporządkowane i przemyślane dzieło. Dzięki temu historia, którą tu przedstawiono powraca do nas po wielu latach. Niektórzy mają szansę zapoznać się z nią na nowo, inni (młodsze pokolenia) w ogóle dowiedzieć się o tej okrutnej postaci…

Tytuł: MANSON. KU ZBRODNI
Autor: J. Guinn
Wydawnictwo: Agora SA
Miejsce, rok wydania: Warszawa, 2015
Ilość stron: 536

1 komentarz:

  1. Zwykle przypadają mi do gustu książki wydawane przez Agorę, dlatego czasem ryzykuję, mimo że nie ciągnie mnie jakoś bardzo. Akurat ta pozycja coś ma w sobie, co przycia i co odpycha, ale wątpliwości nie mam - przeczytam. Po tym co napisałaś mam mniejsze obawy, bo najbardziej bałam się czegoś zbyt przesyconego emocjami i ze względu na upływ czasu dość zdawkowego, wygląda na to, że Guinn jednak się postarał.

    OdpowiedzUsuń