Całkiem niedawno,
zupełnie przypadkowo, w moich rękach znalazła się ta niezwykła książka.
Teoretycznie jest to piąty tom sagi o rodzinie Dollanganger’ów. W praktyce
jednak fabuła stanowi zamknięcie całej historii, poprzez szczegółowe
wyjaśnienie przyczyn tragicznych losów tejże familii.
Cofamy się więc w
odległą przeszłość, poznając losy dziadków rodzeństwa, które zostało tak okrutnie
potraktowane; z dnia na dzień, bez szerszych wyjaśnień zamknięto je na długie
miesiące na ciemnym poddaszu. Babka Oliwia wydawała mi się najzimniejszą ze
wszystkich kobiet na świecie. „Ogród
cieni” daje jednak odpowiedź na pytanie dlaczego stała się aż tak
nieludzka.
Autorka bardzo wyraźnie
nakreśliła przemianę osobowościową, jaka nastąpiła w głównej bohaterce książki.
Z niewinnej, nieskazitelnej, skromnej i zakompleksionej (z powodu wysokiego
wzrostu) młodej dziewczyny, z biegiem lat tworzy się bardzo konserwatywna,
zacięta kobieta. Jej postać obrasta w twardą skorupę. Staje się zimna i
wyrachowana. Oddala od siebie wszelkie ludzkie odczucia i emocje.
Nie dzieje się to bez
przyczyny. Odpowiada za to jedna osoba, jej mąż Malcolm Foxworth. Gdy go
poznała, myślała że wygrała los na loterii. Był on pierwszym mężczyzną, przy
którym czuła się w pełni akceptowana. Bardzo szybko oddała mu swoje serce. Tuż
po ślubie, po przyjeździe do jego ogromnej rezydencji – Foxworth Hall – uświadamia
sobie jednak w jak dużym była błędzie co do tego człowieka.
Okazuje się, że Oliwia
miała być tylko jednym z elementów jego planu na życie. Była istotnym składnikiem
jego układanki, w której jej jedynym zadaniem, jako jego żony było urodzenie mu
potomków oraz zarządzanie posiadłością. Nie było tu miejsca na miłość i
czułość. Malcolm był bowiem człowiekiem despotycznym. Potrafił tylko ranić i
upokarzać swoją żonę.
Jakby tego było mało,
ciosem dla niej okazał się powrót do rezydencji ojca Malcolma, ze swą
młodziutką, niezwykle urodziwą i wesołą żoną - Alicją. Wraz z ich przyjazdem
cały dom ożył. Służba pokochała nową panią domu, która była zupełnym
przeciwieństwem zgorzkniałej i surowej Oliwii.
Jednak w Foxworth Hall jeszcze
nikt nigdy nie zaznał pełni szczęścia. To miejsce jest jakby naznaczone, źle
wpływa na ludzi. Nie inaczej będzie w tym przypadku; na terenie rezydencji
dojdzie bowiem do wielu nieszczęść, które odcisną swe piętno na przyszłych
pokoleniach Foxworth’ów.
Podsumowując – fabuła
powieści skupia się na ogromie cierpienia, na jakie skazany zostaje człowiek
przez wydawałoby się najbliższą mu osobę. Czasami tak niewiele potrzeba do szczęścia.
Wystarczyłaby odrobina miłości, szacunku i troski. W przypadku Oliwii zabrakło
wszystkiego. Ślub z nieodpowiednim mężczyzną zamienił jej spokojne dotąd życie
w piekło. Wszystkie plany i marzenia legły w gruzach. Upokorzenia i przemoc
psychiczna stały się częścią jej dnia codziennego.
To wszystko sprawiło,
że zrobiło mi się ogromnie żal tej kobiety i zaczęłam na wiele spraw patrzeć
inaczej. Jednak z drugiej strony czy to wszystko może stanowić
usprawiedliwienie dla jej późniejszego, haniebnego zachowania… Czy ofiara ma
prawo, aby zamienić się w kata…? Nie potrafię jednoznacznie ocenić tej postaci.
Może Wam będzie łatwiej. Zachęcam do lektury…
Tytuł: OGRÓD CIENI
Autor: V. C. Andrews
Wydawnictwo: Świat Książki
Miejsce, rok wydania: Warszawa, 1995
Ilość stron: 320